Dania mięsne / Meat dishes

Polędwiczka wieprzowa Worcestershire z limonką

Wiem, że teraz jestem tutaj rzadziej, ale to wszystko spowodowane jest codzienną pracą i nie zawsze jest czas na kolejny wpis a tymbardziej na gotowanie w domu, w którym praktycznie prawie mnie nie ma. Niemniej jednak znajdzie się chwila, którą mogę wykorzystać na podzielenie się z Wami kolejnym przepisem. Dzisiaj na warsztat kulinarny wchodzi polędwiczka wieprzowa. Fantastyczne mięso, które nie każdy potrafi przygotować narzekając, że jest zbyt suche. Otóż… trzeba się obchodzić z nią równie delikatnie jak z polędwicą wołową a efekt gwarantowany. Przepis prosty, ale mięso niezwykle aromatyczne i soczyste. Zapraszam do kuchni 🙂 !

Składniki (1 porcja):

  • 250 g polędwiczka wieprzowa
  • 50 ml sosu Worcestershire
  • skórka z limonki
  • sól
  • pieprz
  • masło do smażenia

Przygotowanie:

  • Polędwiczkę wieprzową oczyszczamy dokładnie z błon, myjemy i osuszamy. Po oczyszczeniu powinna ważyć około 200 g – dla takiej wagi jest ten przepis.
  • Nasze mięso nacieramy solą, pieprzem, sosem Worcestershire i skórką z limonki. Zawijamy w folię spożywczą w formę roladki i odstawiamy do lodówki na około 2 godziny, a potem na 10 – 15 minut do zamrażarki, żeby polędwiczka ładnie się uformowała.
  • Naszą roladkę odwijamy z folii i obsmażamy z każdej strony na złoty kolor. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 160 stopni na 20 minut. Po wyjęciu z pieca dajemy mięsu odpocząć 2-3 minuty.
  • Soczysta, krucha i niezwykle aromatyczna polędwiczka wieprzowa gotowa. Swoją podałem z ziemniaczkami fondat (przepis niebawem), szparagami i karmelizowanymi szalotkami.

Smacznego 🙂 !

Stek z Antrykotu sauté (instrukcja smażenia steka wołowego z antrykotu)

W związku z tym, że moje wpisy dotyczące smażenia steków z rostbefu i polędwicy wołowej są dla was przydatne postanowiłem napisać o kolejnej, ostatniej dobrej chyba już alternatywie dla steka wołowego. Wersja chyba najtańsza spośród tych, które miałem okazję przedstawiać, ale nie znaczy to, że najgorsza. Wręcz przeciwnie, jeśli chodzi o część wołowiny zwaną antrykotem to świetnie nadaje się ona na steki dzięki swojej strukturze.

Składniki (1 porcja):

  • 500 g stek z antrykotu o grubości 2,5 cm
  • masło klarowane lub oliwa z oliwek
  • sól i pieprz

Przygotowanie:

Na początku dla przypomnienia kilka informacji dotyczących obchodzenia się z mięsem przed obróbką termiczną.

1.       Solić przed czy po smażeniu?

Otóż moja odpowiedź jest taka – nie solimy mięsa, które będzie leżało w marynacie. Solenie tuż przed smażeniem nie sprawia, że mięso będzie twarde. Dlatego solimy albo tuż przed, w trakcie albo już usmażone mięso.

2.       Temperatura steka przed smażeniem?

Są dwie szkoły, jedna mówi, żeby stek wyjąć z lodówki około godziny przed smażeniem (ma nabrać temperatury pokojowej). Druga szkoła mówi, żeby smażyć stek wyjęty prosto z lodówki. Według mnie wyjęte z lodówki na około godzinę przed smażeniem jest delikatniejsze i bardziej soczyste od tego wyjętego bezpośrednio przed smażeniem. Dodatkowo pomaga to przy przygotowywaniu steków bleu, rare czy medium rare ponieważ mięso jest już „cieplejsze”.

3.       Czy mięso po smażeniu ma odpoczywać na patelni czy w folii aluminiowej?

Jedno jest pewne – odpocząć musi na pewno, żeby nabrało właściwej struktury. Nie wyczułem wyraźnych różnic w smaku, ale ja osobiście jestem zwolennikiem pozostawienia steka na patelni. Wtedy nie narażamy mięsa na gwałtowną zmianę temperatury, tylko pozwalamy stopniowo jeszcze „dojść” sobie na patelni. Nie bójmy się – na pewno nie będzie zimny. Czas trwania? Po  4 – 5 minutach serwujemy do jedzenia.

4.       Co z ewentualnym marynowaniem mięsa?

Oczywiście możemy, ale nie używajmy do tego soli ! Można zamarynować steka w grubo mielonym pieprzu, musztardzie i świeżych ziołach – będzie bardzo smaczny, chociaż ja nie jestem zwolennikiem marynowania, wolę przygotować do steka dobre dodatki podkreślające smak, np. sos.

Jeśli chodzi o smażenie steka z antrykotu to najwłaściwszym do tego mięsa stopniem wysmażenia jest „medium”. Jest to mięso dosyć tłuste, dlatego musi dostać ono trochę czasu i temperatury na patelni, żeby tłuszczyk się wytopił. Nie polecam więc wysmażenia bleu czy rare. Jeśli chodzi o stopień well-done, zdania nie zmienię… to jest zabójstwo mięsa. Smażymy oczywiście na maśle klarowanym lub oliwie z oliwek, najlepiej na dobrze rozgrzanej patelni grillowej. Wiadomo, że w zależności od klasy mięsa smażenie może się lekko zmieniać, ale generalizując chciałbym podać Wam zbliżony czas smażenia tym razem tylko dla trzech podstawowych stopni wysmażenia co powinno być w przypadku tego mięsa zupełnie wystarczające.

  • Rare (krwisty)– smażymy 2,5 minuty z każdej strony
  • Medium (średni) – smażymy 5-6 minut z każdej strony
  • Well done (bardzo dobrze wysmażony) – smażymy 9 minut z każdej strony

Aha, jeszcze jedna uwaga – bardzo dobrze jest obracać mięso co 1-2 minuty, żeby smażyło się równomiernie !

Jako dodatek do tego steka podałem kaszotto jęczmienne z boczkiem i rabarbarem (przepis na blogu).

Smacznego  🙂 !

Kaszotto jęczmienne z boczkiem i rabarbarem

Sezon na rabarbar w pełni i oprócz ciast oraz kompotów moim zdaniem warto wykorzystywać go również do dań wytrawnych. Dzisiaj propozycja, która samego mnie zaskoczyła, ale okazało się, że bardzo pozytywnie. Doskonałe jako dodatek do mięs, ale również jako samodzielne danie.

Składniki (1 porcja):

  • 100 g kaszy jęczmiennej mazurskiej
  • 100 g boczku parzonego
  • 100 g rabarbaru
  • 1 szalotka
  • 2 ząbki czosnku
  • 400 ml bulionu warzywnego
  • łyżeczka posiekanego świeżego rozmarynu
  • 30 g masła
  • sól i pieprz

Przygotowanie:

  • Na maśle (20 g) podsmażamy posiekany czosnek i cebulę. Dodajemy połowę pokrojonego boczku i rabarbaru (wcześniej obranego) i podsmażamy całość.
  • Na patelnię dokładamy kaszę jęczmienną, przesmażamy z pozostałymi składnikami.
  • Podlewamy stopniowo bulionem i trzymamy na średnim ogniu, żeby kasza „piła” płyn, tak jak w przypadku robienia zwykłego risotto – trwa to około 20 minut.
  • Pozostałą część boczku i rabarbaru podsmażamy, dodajemy rozmaryn, przyprawiamy solą, pieprzem i łączymy z naszym kaszotto pod koniec gotowania.
  • Na sam koniec dodajemy zimne masło (10 g) i mieszamy je dokładnie z naszym daniem.

Smacznego 🙂 !

Do przepisu użyłem kaszy jęczmiennej mazurskiej marki

Halina logo

Schab w siemieniu lnianym i majeranku (pieczony w niskiej temperaturze)

Wieprzowina jest w Polsce mięsem najpopularniejszym i proponowanym w najróżniejszych zestawieniach smakowych. Jeśli chodzi o schab to większość ludzi skojarzy go po prostu z uwielbianym przez nas kotletem schabowym lub pieczonym w całości kawałkiem mięsa wykorzystywanego najczęściej jako zimna przekąska. Dlaczego tak jest ? Bo wiele osób twierdzi, że ciężko jest robić cokolwiek innego z tym mięsem, gdyż jest zbyt suche. Otóż wystarczy tylko dobra obróbka termiczna, żeby i ze schabu wyciągnąć delikatność, kruchość i soczystość. Oczywiście można przygotowywać je metodą sous vide, ale nie mając takiej możliwości w domu czy mniejszych restauracjach można wykorzystać mniej popularną, ale również skuteczną formę jaką jest pieczenie w niskich temperaturach.

Składniki:

  • 600 g schabu wieprzowego
  • 4 łyżki siemienia lnianego
  • łyżka posiekanego świeżego majeranku
  • 2 ząbki czosnku
  • sól i pieprz
  • 40 g masła
  • 50 g smalcu

Przygotowanie:

  •  Schab nacieramy solą, pieprzem, majerankiem i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Obtaczamy w siemieniu lnianym, zawijamy w folię i odstawiamy do lodówki (najlepiej na całą noc).
  • Obsmażamy na patelni ze smalcem z każdej strony. Wkładamy w rękaw do pieczenia razem z masłem (dodałem też łupinki od czosnku).
  • Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 70 stopni przez 2 godziny. Soczysty, mięciutki schab gotowy.

Smacznego 🙂 !

Zrazy wołowe

Uwielbiam, kocham i zawsze mi ich mało. Z tego względu, że przecież wołowina jest nadal traktowana jako mięso ekskluzywne, drogie i jeszcze zbyt rzadko używane, zrazy wołowe są raczej daniem „świątecznym”. Ja natomiast jestem mimo wszystko zwolennikiem dobrego jedzenia i wolę jeść mniej a smaczniej. Kolejny klasyk polskiej kuchni, wywodzący się ze śląska – mam nadzieję, że śląskie gospodynie domowe po przeczytaniu nie przegonią mnie miotłą.

Składniki (2 zrazy):

  • 2 x 100 g kawałki wołowiny (najlepiej zrazowej)
  • 150 g wędzonego boczku (8 plastrów)
  • 1 mała cebula
  • 2 małe kiszone ogórki
  • łyżka musztardy (użyłem francuskiej)
  • 50 ml białego wytrawnego wina
  • 2 ziarna ziela angielskiego
  • 1 liść laurowy
  • 1/2 łyżeczki pieprzu ziarnistego
  • 2 goździki
  • 20 g smalcu
  • ok. 300 ml bulionu warzywnego (ewentualnie wody)
  • sól i pieprz
  • mąka (do obtoczenia zrazów)

Przygotowanie:

  • Nasze 2 kawałki wołowiny rozklepujemy bardzo cienko, najlepiej na kształt prostokątny. Dobrze jest to robić przez folię spożywczą czy też torebkę spożywczą.
  • Cebulę i ogórki kroimy w ćwiartki.
  • Rozklepaną wołowinę oprószamy solą i pieprzem z obu stron. Na jednej stronie smarujemy nasze „plastry” musztardą i wykładamy plasterkami boczku jeden obok drugiego – jeżeli są dłuższe i wychodzą poza wołowinę to bardzo dobrze, bo będą jeszcze owijały zrazy od zewnątrz.
  • Przy bliższym brzegu układamy wcześniej ukrojone ogórki i cebulkę. Zwijamy w roladki i spinamy wykałaczką lub wiążemy delikatnie specjalnym sznurkiem/dratwą.
  • Tak przygotowane zrazy obtaczamy w mące i obsmażamy na smalcu z każdej strony na złoty kolor. Podlewamy winem, żeby „zebrać” wszystkie smaki z patelni.
  • Zrazy przekładamy do rondelka, zalewamy bulionem dodajemy przyprawy (ziele angielskie, pieprz, goździki i liść laurowy) i gotujemy pod przykryciem 1 godzinę.
  • Zrazy są gotowe do podania – ja zaproponowałem je z kluskami śląskimi i ogórkami kiszonymi smażonymi z czosnkiem i miodem (przepisy na blogu).
  • Nie można również zapomnieć o niezwykle aromatycznym wywarze, w którym gotowały się zrazy – warto go zredukować do konsystencji sosu i zaciągnąć zimnym masłem, żeby nabrał aksamitnego wyglądu i cudownego smaku.

Smacznego 🙂 !

Pieczone żeberka w czosnku niedźwiedzim z tapenadą śliwkową

Drugie urodziny, odświeżony design nie może również zabraknąć dzisiaj pysznego dania. Żeberek bardzo dawno nie jadłem i rzadko miałem okazję przygotowywać. Klasycznie są po prostu duszone w sosie własnym, podane z ziemniakami i jakąś tradycyjną surówką. Moja propozycja na dziś to żeberka pieczone z niesamowitym aromatem cudownego czosnku niedźwiedziego w towarzystwie zblendowanych suszonych śliwek, które cudownie przełamują smak mięsa.

Składniki (1 porcja):

  • 300 g żeberek wieprzowych (w jednym kawałku)
  • łyżka suszonego czosnku niedźwiedziego
  • 5 suszonych śliwek
  • 1 czerwona cebula
  • 20 g smalcu
  • 20 g zimnego masła
  • 100 ml czerwonego wytrawnego wina
  • sól i pieprz

Przygotowanie:

  • Żeberka marynujemy w soli, pieprzu i niedźwiedzim czosnku. Pozostawiamy na przynajmniej 2-3 godziny w lodówce.
  • Na rozgrzanej patelni ze smalcem obsmażamy żeberka na złoty kolor z każdej strony i odkładamy do naczynia żaroodpornego.
  • Na tej samej patelni podsmażamy pokrojone śliwki i cebulę. Podlewamy całość winem, żeby „zebrać” z patelni wszystkie smaki, lekko redukujemy i dokładamy całość do naczynia z żeberkami. Pieczemy wszystko w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni przez 40 minut.
  • Wyjmujemy żeberka i dajemy im odpocząć 2-3 minuty a w tym czasie my przyrządzimy błyskawiczną tapenadę śliwkową. Wszystko co pozostało w naczyniu żarodopornym czyli, śliwki, cebula, smak z wina i żeberek blendujemy z dodatkiem zimnego masła. Doprawiamy solą, pieprzem i gotowe. Śmiało możemy również rozcieńczyć taką tapenadę bulionem i powstanie nam przepyszny sos.
  • Całe danie podałem z młodymi marchewkami w pomarańczach i chili oraz ziemniaczkami z rozmarynem.

Smacznego 🙂 !

Wątróbka w czekoladzie z malinami i karmelizowanymi jabłkami

Nie każdy ma odwagę na takie połączenie smakowe, nie każdemu wogóle przez głowę przechodzi, żeby czegoś takiego spróbować, no cóż. Postaram się dzisiaj przekonać Was do tego, że nie bardzo lubiana i nie doceniana przez wielu wątróbka nie dość, że jest bardzo smaczna to można ją przedstawić w świetle innym niż smażona z cebulą i majerankiem – chociaż osobiście również taką uwielbiam.

Składniki (1 porcja):

  • 150 g wątróbki drobiowej
  • 25 gorzkiej czekolady
  • 1 szalotka
  • 5 owoców jałowca
  • 50 ml czerwonego wytrawnego wina
  • 100 ml bulionu warzywnego
  • 10 malin
  • 1/2 jabłka
  • łyżka miodu
  • 20 g masła
  • oliwa z oliwek
  • mix sałat (np. roszponka i rukola)
  • 5 pomidorków chery
  • sól i pieprz

Przygotowanie:

  • Wątróbkę krótko (kilkanaście sekund) przesmażamy na złoty kolor, na mocno rozgrzanej patelni i przekładamy do miseczki – pamiętajmy, żeby wątróbkę w razie czego solić na końcu, inaczej będzie twarda.
  • Na tej samej patelni podsmażamy pokrojoną w piórka szalotkę i rozgniecione owoce jałowca. Całość podlewamy winem, dodajemy czekoladę i rozpuszczamy ją na patelni – uwaga, łatwo można ją przypalić dlatego dobrze jest to robić na małym ogniu. Dodajemy bulion i zdejmujemy z ognia.
  • Jabłko pokrojone w cienkie półplasterki przesmażamy krótko na mocno rozgrzanej patelni z masłem, dodajemy miód i karmelizujemy.
  • Na patelnię z sosem czekoladowym dodajemy wątróbkę wraz z sokiem, który puściła i podgrzewamy na dużym ogniu aż całość się wyredukuje – w tym czasie wątróbka powinna „dojść”, ale cały czas pozostanie miękka. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
  • Na talerz wykładamy sałaty, wątróbkę, maliny, jabłka, pokrojone w połówki pomidorki (można wcześniej przesmażyć).

Smacznego 🙂 !

Grillowana biała kiełbasa z sosem/kremem żurkowym

W tegoroczne święta fantazja kulinarna troszkę mnie poniosła. Wielkanocne śniadanie kojarzy mi się z żurkiem i białą kiełbasą. Postanowiłem troszkę z innej strony spojrzeć na te produkty i przygotować coś troszeczkę innego. Mam nadzieję, że tradycja nie posądzi mnie o herezję kulinarną, bo moim zdaniem to połączenie zdecydowanie obroni się swoim smakiem.

Składniki (2 porcje):

  • 2 białe kiełbasy (wcześniej sparzone)
  • 100 ml zakwasu „żurkowego”
  • 100 ml śmietanki 30%
  • 1 szalotka
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżeczka chrzanu
  • masło
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz
  • dodatkowo: kalarepa, pomidorki chery, groszek cukrowy

Przygotowanie:

  • Sparzone wcześniej kiełbasy (dobrze sparzyć je w wodzie z przyprawami takimi jak czosnek, liść laurowy, ziele angielskie czy majeranek – nabiorą wtedy „smaczku”) nacinamy „na krzyż” z obu stron i grillujemy na patelni grillowej po 3-4 minuty z obu stron.
  • W międzyczasie na maśle szklimy posiekany czosnek i szalotkę. Dodajemy zakwas i redukujemy – zakwas gęstnieje dość szybko. Podlewamy śmietanką, dodajemy chrzan i redukujemy do konsystencji aksamitnego sosu. Doprawiamy solą i pieprzem. (Możemy całość również zblendować).
  • Kalarepę kroimy w cienkie plasterki, solimy i grillujemy na patelni razem z kiełbasą po minucie z każdej strony.
  • Pomidorki i groszek smażymy na niewielkiej ilości oliwy z oliwek, na „ostrym ogniu”. Przyprawiamy solą i pieprzem (ewentualnie na końcu blendowanym czosnkiem do smaku).

Smacznego 🙂 !

Ćevapčići

Dzisiaj coś co lubię najbardziej – czyli mięchooo ! 😀 Sezon grillowy niebawem się rozpocznie a to bałkańskie danie jest bardzo dobrą pozycją do naszego wiosennego barbeque. Nie oznacza to, że nie uda nam się tego przyrządzić w domu. Łatwe w przygotowaniu, ale pełne aromatów i smaków. Z dodatkiem sosu lub wyrazistej salsy – kompletne niebo w gębie.

Przygotowanie (4 sztuki):

  • 400 g mielonego mięsa (najlepiej mieszanka wieprzowiny, wołowiny i baraniny)
  • 1 szalotka
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżka posiekanek natki pietruszki
  • 0,5 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 0,5 łyżeczki kolendry w ziarnach
  • sól i pieprz
  • 4 patyczki szaszłykowe

Przygotowanie:

  • Szalotkę i czosnek bardzo drobno siekamy.
  • Kolendrę rozcieramy dokładnie w moździerzu lub rozgniatamy i siekamy nożem.
  • Mięso mieszamy z szalotką, czosnkiem, ziołami i przyprawami.
  • Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
  • Z mięsa formujemy cztery 100g ruloniki i nabijamy je na szaszłykowe patyczki. Odstawiamy do lodówki na przynajmniej 1-2h, żeby smaki mogły sobą przejść.
  • Ja cevapčići robiłem w domu – na patelni grillowej z niewielką ilością tłuszczu, obsmażałem je na złoty kolor z każdej strony i dopiekałem 10 min. w piekarniku nagrzanym do 160 stopni. Wyszły pyszne i soczyste.

Smacznego ! 🙂

Hamburger (Beefburger) – amerykański klasyk w bułce + instrukcja

Nie znam miłośnika mięsa, który mógłby oprzeć się temu daniu. Coś co zna każdy, niestety większość w tandetnym wydaniu „taśmowych barów”. Oryginalnie hamburger to sam kawałek usmażonego, mielonego mięsa, ale rozpowszechniony w bułce z sosami i dodatkami na dobre zamieszkał już w kanonach gastronomii właśnie w takiej formie. Wiadomo, że ile gospodyń tyle przepisów jeśli chodzi o dodatki, ale niezmienny jest tak zwany trzon dania, czyli właśnie kotlet. Dzisiaj zaprezentuję Wam moim zdaniem klasycznego burgera i postaram się trochę napisać o najważniejszym – czyli o przygotowaniu mięsa.

Składniki (1 porcja):

  • bułka do hamburgera z sezamem
  • 150 g mielonego mięsa wołowego
  • majonez
  • ketchup
  • liść sałaty (masłowej czy na przykład lodowej)
  • 2 grubsze plastry pomidora
  • 4  grubsze plastry czerwonej cebuli
  • 3 plasterki parzonego boczku
  • 1 korniszon

Zanim przejdę do przepisu, który nie jest zbyt skomplikowany najpierw chciałbym rozwiać wątpliwości dotyczące najważniejszego elementu czyli przygotowania mięsa.

1. Jakie mięso będzie najlepsze?

Generalnie zasada jest taka, że mięso na hamburgera powinno zawierać 80% mięsa i 20 % tłuszczu. Oczywiście ciężko będzie wyliczyć to co do grama, ale najlepszymi częściami wołowiny będzie antrykot lub łopatka (która często w sklepach kryje się również pod nazwą „gulaszowe”).

2. Gotowe, paczkowane czy mielone w domu?

Odpowiedź dla mnie jest jasna – mieląc mięso w domu (najlepiej na grubych „oczkach”) czy chociażby bezpośrednio w sklepie po zakupie wiemy, co będziemy jedli. Dodatkowo będzie bardziej aromatyczne, a soki spod mielenia sprawią, że kotlet będzie po prostu soczysty. Jeśli jednak mamy możliwość zakupu tylko tych paczkowanych produktów, strzeżmy się tego co nazywane jest mięsem garmażeryjnym – krótko mówiąc… chemii, tłuszczu i wody.

3. Przyprawianie.

Jeśli chodzi i przyprawy to w zupełności wystarczy sól i pieprz (oczywiście najlepiej świeżo mielone), bo w mięsie mamy czuć mięso, a o reszcie walorów smakowych będą decydowały dodatki do burgera. Pamiętajmy przy doprawianiu, że surowe mięso jest mniej intensywne w smaku niż po obróbce termicznej.

4. Czy dodawać jajko lub bułkę tartą?

Bułki tartej nie dodajemy absolutnie ! Jeśli chodzi o jajko to przy dobrej jakości mięsie nie powinno być potrzebne, ale w razie konieczności można je dodać.

Przygotowanie:

  • Formujemy okrągłego kotleta, trochę szerszego od bułki ponieważ podczas smażenia trochę się skurczy i „napuchnie” na wysokość. Smażymy – najlepiej na patelni grillowej na dużym ogniu po ok. 6 minut z każdej strony. Na wierzchu ładnie skarmelizuje nam się mięso a w środku będzie jeszcze bardzo soczyste – tak samo jak ze stekami uważam, że wysmażony kotlet do burgera to zabójstwo.
  • W międzyczasie grillujemy delikatnie (oczywiście przekrojoną) bułkę, plastry cebuli, i boczek – wszystko z obu stron.
  • Sałatę oczywiście płuczemy i suszymy, a korniszona kroimy wzdłuż również na grubsze plastry.
  • Bułki smarujemy od wewnętrznych stron majonezem i ketchupem (ja wolę zdecydowanie więcej majonezu).
  • Od dołu układamy na jednej części bułki sałatkę, naszego kotleta, pomidora, korniszona, plastry zgriloowanego boczku i cebuli. Całość przykrywamy wierzchnią częścią bułki, przekłuwamy najlepiej patyczkiem do szaszłyków, żeby nasz burger „trzymał fason” na talerzu i domowy hamburger gotowy.

Smacznego 🙂 !