Stek wołowy – na pewno ma większą liczbę zwolenników niż przeciwników. Ja osobiście uwielbiam tak przyrządzone mięso. Większość ludzi słysząc stek wołowy myśli o polędwicy. Oczywiście, z tej części mięsa przyrządza się najlepsze steki, ale wiąże się to z wysoką ceną i problemem z dostępnością tego mięsa. Zapominamy o tym, że rostbef jest również doskonałą alternatywą dla kawałka dobrej wołowiny – do tego o połowę tańszą. Dzisiejszy wpis nie ma być stricte pomysłem na zaserwowanie tego kawałka mięsa (a takie będą na pewno w przyszłości), ale na pewnych instrukcjach co do samego przyrządzania kawałka mięsa. Ale o tym za chwilę.
Składniki (1 porcja):
- 200 – 250 gramowy stek z rostbefu o grubości 2 – 2,5 cm
- oliwa z oliwek lub masło klarowane
- sól i pieprz
Przygotowanie:
Doskonale pamiętam swój pierwszy stek wołowy w życiu. Zaczynając pracę w kuchni – w karczmie nad morzem od razu dostałem bardzo odpowiedzialne stanowisko, mianowicie odpowiadałem między innymi za przygotowywanie wszystkich dań mięsnych. Słysząc nazwę stek wołowy, ogarnęło mnie przerażenie. Dodam, że nie było tam osoby, która mogłaby mi przekazać stosowne instrukcje co do przygotowywania tego rodzaju mięsa. Miałem tylko 1 wyjście – strony internetowe, które nie zawsze były zgodne z tym co działo się na patelni i w środku mięsa. Na początku ze strachem przyjmowałem zamówienie brzmiące „stek wołowy”, później jednak metodą prób i błędów szło mi coraz lepiej. Ale dość historii o mnie…
Powód, dla jakiego chcę napisać o przygotowywaniu steków (dzisiaj z rostbefu) jest właściwie jeden. Nie mogłem znaleźć nigdzie w internecie konkretnego i sprawdzającego się opisu dotyczącego przygotowywania tego właśnie mięsa. W zaciszu domowej kuchni, postanowiłem przetestować na własnym podniebieniu i wreszcie rozwiać swoje wątpliwości.
Zanim przejdziemy do smażenia to chciałbym Wam krótko odpowiedzieć na kilka spornych pytań związanych z przyprawianiem i temperaturą mięsa przed smażeniem.
1. Solić przed czy po smażeniu?
Otóż moja odpowiedź jest taka – nie solimy mięsa, które będzie leżało w marynacie. Solenie tuż przed smażeniem nie sprawia, że mięso będzie twarde. Dlatego solimy albo tuż przed albo już usmażone mięso.
2. Temperatura steka przed smażeniem?
Są dwie szkoły, jedna mówi, żeby stek wyjąć z lodówki około godziny przed smażeniem (ma nabrać temperatury pokojowej). Druga szkoła mówi, żeby smażyć stek wyjęty prosto z lodówki. Według mnie wyjęte z lodówki na około godzinę przed smażeniem jest delikatniejsze i bardziej soczyste od tego wyjętego bezpośrednio przed smażeniem. Dodatkowo pomaga to przy przygotowywaniu steków bleu, rare czy medium rare ponieważ mięso jest już „cieplejsze”.
3. Czy mięso po smażeniu ma odpoczywać na patelni czy w folii aluminiowej?
Jedno jest pewne – odpocząć musi na pewno, żeby nabrało właściwej struktury. Nie wyczułem wyraźnych różnic w smaku, ale ja osobiście jestem zwolennikiem pozostawienia steka na patelni. Wtedy nie narażamy mięsa na gwałtowną zmianę temperatury, tylko pozwalamy stopniowo jeszcze „dojść” sobie na patelni. Nie bójmy się – na pewno nie będzie zimny. Czas trwania? Po 4 – 5 minutach serwujemy do jedzenia.
Ja osobiście uwielbiam stek medium, czyli średnio wysmażony. Jest 6 stopni wysmażenia, ale ja napiszę Wam tylko trzy podstawowe. Otóż stek smażę na klarowanym maśle lub oliwie z oliwiek, najlepiej i najwłaściwiej jest to robić na patelni grillowej – bardzo dobrze rozgrzanej, ale nie dymiącej. Smażymy na średnim ogniu.
Czas na najważniejsze, czyli czas smażenia naszego steka. Nie on taki jednoznaczny i nie można go określić co do sekundy, bo zależy to od grubości (2 – 2,5 cm) czy też klasy mięsa. Przyjąłem więc przedziały czasowe, które powinny zaspokoić Wasze oczekiwania, podniebienia i nie były zalążkiem wściekłości: „dlaczego wyszedł mi prawie surowy?!”:
- Rare (krwisty) – smażymy 2 – 2,5 minuty z każdej strony
- Medium (średni) – smażymy 3 – 3,5 minuty z każdej strony
- Well done (wysmażony) – smażymy 4 – 5 minut z każdej strony
Mam nadzieję, że mimo, iż nie był to żaden pomysł na gotowe danie to okaże się dla Was pomocny w dalszym gotowaniu. A na dodatki przyjdzie czas, kiedy już opanujecie technikę smażenia mięsa. Ja swój dzisiejszy stek (na zdjęciu) podałem z pieczoną marchewką, na którą przepis jest w poście niżej.
Dawajcie znać, jak sprawdzają się moje rady i …
Smacznego 🙂 !